top of page

Zima, czyli Wielka Regeneracja



Artykuł, który napisałam na zlecenie agencji Happy&Rich, dla dwumiesięcznika dedykowanego dermatologom - "Cetaphil News" (nr 4) .


***


W drugiej połowie grudnia mieszkańcy półkuli północnej przeżywają co roku kolejne przesilenie zimowe. Słońce pada na naszą część Ziemii pod najostrzejszym kątem, ledwie unosząc się nad horyzontem przez bardzo krótki czas w ciągu doby, przez co dzień trwa najkrócej w roku, bo około 7-8 godzin. Jest to początek astronomicznej zimy, czyli czasu wielkiej regeneracji. Ostatnia z pór roku przychodzi nie bez powodu po wyciszającej jesieni. Zanim nastaną zimowe mrozy, cała przyroda zwalnia, koncentruje energię do wewnątrz - czy to przez gromadzenie zapasów dostarczającej energii w zimowych miesiącach żywności, czy poprzez uzupełnianie zapasów energetycznych organizmu na czas snu zimowego u zwierząt, czy też kierowanie soków roślinnych z wystających ponad powierzchnię ziemi części roślin do ich korzeni, co możemy zaobserwować jako proces usychania czy obumierania liści. Wszystkie te procesy wiążą się z rucham do wewnątrz, do centrum, by pod wpływem niskich temperatur nadmiar wody w tkankach roślinnych nie doprowadził do ich całkowitego zniszczenia, by zwierzęta i ludzie zgromadzili odpowiednie zapasy energii w postaci czy to tłuszczu, czy żywności potrzebnej do wytwarzania w organizmie ciepła i przetrwania zimowego zastoju.


Zagubione rytmy

Dziś, przy współczesnym poziomie rozwoju cywilizacyjnego, mogliśmy do pewnego stopnia zapomnieć o tych naturalnych procesach. Globalizacja sprawiła, że już nie tylko możemy się cieszyć owocami czy warzywami, które w naszej strefi geograficznej nie występują, ale także tymi, które zimą u nas nie rosną. Możemy mieć dostęp do owoców, które rosną na drugiej półkuli latem, czyli w czasie, gdy północna część globu pogrążona jest w głebokiej zimie. Ma to, oczywiście, swoje plusy i minusy, jak wszystko.

Współczesny tryb życia w krajach uprzemysłowionych często dość mocno wpływa na zaburzenie rytmu dobowego człowieka. Ilość czasu przeznaczonego na przyjemności i odpoczynek wypada zdecydowanie niekorzystnie w stosunku do czasu przeznaczanego na pracę. Ilość jakościowego snu, który jest podstawą odpowiedniej regeneracji, a przez to także odporności całego organizmu, jest często niewystarczająca w stosunku do szaleńczego tempa życia i ilości zadań do wykonania w ciągu dnia. Chcemy być wielozadaniowi i robić dziesięć rzeczy na raz, pracujemy ponad miarę i niewiele zostaje nam czasu na odpoczynek, chcemy być wysportowani, więc ćwiczymy ponad miarę, chcemy te wszystkie chciejstwa upchnąć w ograniczoną pojemność doby, więc próbujemy oszczędzać czas odżywiając się szybkim, gotowym do natychmiastowego spożycia jedzeniem. Wpychając do dobowego worka niezliczoną ilość zadań, całkowicie zaniedbujemy potrzeby ciała - potrzebę snu, potrzebę spożycia wartościowego posiłku w spokoju i o w miarę stałych godzinach, potrzebę spotkań z ludźmi bez nieustannego spoglądania na wyświetlacz telefonu czy na zegarek, potrzebę wyjścia na zewnątrz, by zobaczyć jak wraz ze zmianami pór roku zmienia się świat wokół, potrzebę czasu na oddech, na relaks, na regenerację. Za zbyt duże odstępstwa od przyrodzonego rytmu natury wcześniej czy później przychodzi nam zapłacić mniejszą bądź większą cenę. Czy tego bowiem chcemy, czy nie, jesteśmy częścią świata przyrodniczego i podlegamy jego prawom i rytmom.


Zima starosłowiańska, zima starochińska

Według tradycyjnej medycyny chińskiej zima jest czasem na regenerację. Tak jak skuta mrozem ziemia odpoczywa od wydawania plonów i zastyga w bezruchu, jak zwierzęta zapadają w sen zimowy czy zmniejszają swoją aktywność przesypiając długie, ciemne godziny ubogiej w ilość światła słonecznego zimy, tak i dla nas ludzi zima powinna być czasem odpoczynku. Mniejsza chęć na aktywności na zewnątrz, ze względu na często mało zachęcającą do wyjścia na dwór aurę, jest tu zupełnie zrozumiała. Zima pozwala zregenerować siły nadwyrężone ekspansywnością  lata, pobudzaną przez dużą ilość dodającego energii letniego słońca oraz nieustanną chęcią do ruchu i działania w ciepłych miesiącach roku. Zima jest nam tak samo potrzebna jak noc po długim i aktywnym dniu. Dzięki niej z nową energią i odbudowanymi zasobami przywitamy później wiosnę.

Starochińskie tradycje pokrywają się bardzo ze starosłowiańskimi zwyczajami. Zarówno w jednej, jak i w drugiej tradycji, bardzo dużą wagę przykładano do obserwacji zjawisk i naturalnych procesów zachodzących w świecie przyrody, do wpływu naturalnych rytmów przyrodniczych na życie człowieka. Obie tradycje traktowały zimę jako czas na odpoczynek, czas na rozwój wewnętrzny, czas na łagodność, otulenie, ochronę i skupienie do wewnątrz. Czas na pielęgnowanie i rozważne gospodarowanie zarówno wewnętrznymi zasobami, jak i tymi zewnętrznymi, by nie zabrakło ich do czasu nadejścia wiosny. Zimowe dni są krótkie, pogoda czasami wciąż potrafi być mroźna i śnieżna, a bywa i tak, że ciężkie, szare chmury nie opuszczają nieba przez długie tygodnie. Znaczne skrócenie długości dnia w stosunku do pozostałych pór roku jest dla nas jasnym sygnałem, aby przeznaczyć ten czas na gruntowną odnowę zasobów.

Zimowa dieta ludów starosłowiańskich i starochińskich bazowała na tym, co można było przechowywać przez długi czas, czyli na ziarnach zbóż, roślinach korzeniowych zwanych bulwami oraz strączkach, no i na kiszonkach. Długi proces gotowania potraw na ogniu, czy też duszenia bądź pieczenia, podnosił ich właściwości rozgrzewające organizm w zimowych miesiącach.


Szczodre Gody

Udajmy się na chwilę w podróż do czasów przed panowaniem na terenach Polski króla Mieszka I. Spotkamy tam rolniczy lud Słowian z ziem polskich, który uwielbiał i szanował przyrodę. Słowiański kalendarz i wierzenia były jej całkowicie podporządkowane, co obrazuje chociażby fakt, że większość spośród słowiańskich bóstw była personifikacją zjawisk przyrodniczych i żywiołów natury. I tak naczelnymi bóstwami czczonymi przez Słowian byli Perun - władca gromowładny, bóg burzy i wojny, którego imię zachowało się w języku polskim oznaczając piorun, oraz Weles - bóg o wielu funkcjach, władca podziemia, z którego wyprowadzał na łąki dusze zmarłych oraz ten, który posiada wiedzę oraz opiekuje się dziką zwierzyną i bydłem, będącym symbolem bogactwa. Poza bogami naczelnymi Słowianie czcili także inne bóstwa i boginie: Swarożyca - boga ognia, Dadźboga - boga słońca, Dziewannę - boginię dzikiej przyrody, lasów, księżyca i łowów, oraz po dziś dzień wciąż topioną co roku na wiosnę Marzannę - boginię wegetacji, śmierci i zimy. W zależności od pory roku Słowianie składali modły różnym bóstwom, by podziękować im w ten sposób za dary ziemi, wody i światła.

W grudniu, w okolicach dzisiejszej Wigilii, Słowianie obchodzili przez wiele dni słowiańskie święto o nazwie Szczodre Gody. Od 21.grudnia, gdy dzień zaczynał stawać się dłuższy, a noc krótsza, aż do 6.stycznia celebrowali oni czas przesilenia zimowego i zwycięstwo światła nad ciemnością. To trwające nawet kilkanaście dni Święto Godowe poświęcone było bogowi Welesowi i nazywane było również kolędą. W nocy z 21. na 22.grudnia spożywano dwanaście różnych potraw, symbolizujących dwanaście miesięcy w roku. W czasie Świąt Godowych istniał zwyczaj łamania i dzielenia się chlebem, natomiast układanie siana bądź słomy pod nakryciem służyło wróżbom mającym określić przychylność losu na podstawie długości słomek. Wiele kultywowanych w Polsce do dziś tradycji świątecznych pochodzi z wierzeń i tradycji starosłowiańskich.


Regeneracja w zimowym kokonie

A gdyby tak pozwolić sobie na wpuszczenie do życia trochę więcej rytmów cyklicznie zmieniającej się przyrody, gdyby odpuścić choć trochę i pozwolić sobie na zimowe spowolnienie?

Pójść w słoneczny, mroźny dzień na spacer, pooddychać głęboko i wypuszczać kłębki pary z ust. Produkować ciepło poprzez ruch ciała, czując szczypanie mrozu na policzkach. Po powrocie do domu zaś uwić sobie w fotelu kokon z przyjemnego w dotyku, ciepłego koca i z kubkiem gorącej herbaty z imbirem i z cynamonem okutać się tym kokonem. Z dobrą książką czy też ulubioną muzyką lecącą cicho z głośnika zanurzyć się w tym cieple, zapachu, dźwięku. Odtajając powoli po mroźnym spacerze poczuć jak ciało traci spowodowaną zimnem sztywność i powolutku mięknie. I zdać sobie sprawę z tego, jak to dobrze jest móc cieszyć się ciepłem i przytulnością domowego wnętrza, naszego zimowego schronienia. Delektowanie się takimi na pozór zwyczajnymi czynnościami, skupianie na nich uwagi  i zanurzanie się w nich pozwalają złapać grunt pod nogami, gdy na zewnątrz w świecie dużo się dzieje i gdy dużo dzieje się w życiu. To codzienność w największym stopniu plecie tkaninę naszego życia.

By cykl regeneracji był pełen, potrzebny jest też ruch - nienadmiarowy, nieprzeciążający, ale taki zimowy, który poruszy płyny w naszym organizmie, dotleni, wyciszy, poprawi jakość snu. W ramach praktyki uważności i polepszenia kontaktu z własnym ciałem można praktykować jogę, tę bardziej spokojną, statyczna, wyciszającą. W ramach dotleniania ciała i łapania nielicznych, zimowych promieni słonecznych, wychodzić na aktywności w plenerze - spacery, biegówki, narty. Byle nie na siłę i nie forsownie, a z wyczuciem. Pozwalając sobie na to, że nie zawsze trzeba dużo, nie zawsze z impetem i na sto procent. Zadbajmy zimą także o sen, jego jakość i długość trwania. Pomogą w tym nie tylko aktywności na świeżym powietrzu, ale także joga, praktyka uważności i stały rytm dobowy. W rytmie bowiem jest wielka siła, zarówno w tym rocznym, jak i w tym dobowym. Stałe pory posiłków czy drobnych rytuałów nadają codzienności rytm. Przyzwyczajają organizm i umysł do tego, że pewne elementy naszej codzienności są względnie niezmienne, nawet gdy wokół wszystko zmienia się szalenie szybko. Pozwalają zoptymalizować działanie organizmu, dzięki czemu na przykład taki żołądek zamiast produkować soki trawienne non stop, w oczekiwaniu na wrzucony do niego o przypadkowej godzinie posiłek, ma czas na odpoczynek w przerwach między posiłkami dostarczanymi mu o w miarę stałych porach. Ciało i umysł przyzwyczajone do tego, że idą spać wieczorem o określonej, w miarę stałej godzinie, nie mają problemu z szybkim zapadnięciem w głęboki, regenerujący sen, a o poranku do pobudki niepotrzebny jest budzik, bo ciało wie. Rytmiczność i cykliczność są naszymi sprzymierzeńcami. Dostrajają nas do rytmu życia i rytmu przyrody, przez co pozwalają nam funkcjonować i żyć wydajniej i w lepszym zdrowiu.

Zadbajmy zimą również o rozgrzewającą, pożywną dietę. By to, co nakładamy sobie na talerz, gotowało się długo na wolnym ogniu bądź piekło w piekielnym gorącu piekarnika. Niech nie brakuje nam gorących, zawiesistych zup pełnych warzyw korzeniowych i suszonych roślin strączkowych. Rozgrzewających kasz, które działają na organizm niczym termofor. Pachnących korzennych przypraw rozgrzewających ciało i oddziałujących na zmysły.

Korzystając z zimowej pory, która kieruje cały świat przyrody ku wnętrzu, zwróćmy się ku niemu i my. Zajrzyjmy do niego i rozejrzyjmy się po nim niespiesznie. Zwracając uwagę na nasze tęsknoty, dotrzemy do swoich potrzeb. Rozpoznając, poznając i nazywając swoje potrzeby oraz stojące za nimi motywy, będziemy mieli możliwość na znalezienie adekwatnego ich zaspokojenia. Posłuchajmy w zimowej ciszy głosu swojej duszy, w niej można go usłyszeć wyraźnie jak nigdy indziej. W zimowym pozornym bezruchu, tak jak i w zwanych asanami pozycjach jogi, zewnętrznemu obserwatorowi wydających się całkowicie biernymi, dużo dzieje się pod powierzchnią. Niewidoczna z zewnątrz praca na głębszym, wewnętrznym poziomie też jest pracą, bardzo istotną i przynoszącą niesamowite zmiany we wielu obszarach życia.


Święta święta

Sposobów na świętowanie jest tyle, ile jest ludzi. I nie chodzi tylko o różne tradycje świąteczne w różnych religiach, a o różnice indywidualne, międzyjednostkowe. Dla każdego bowiem święta oznaczają coś innego i każdy ma prawo spędzać je tak, jak lubi, jak potrzebuje, jak chce. Bez względu na to, czy obchodzimy święta i jak, czy też nie obchodzimy ich w ogóle, rozświetlajmy sobie te najciemniejsze miesiące w roku kolorowymi światełkami, pachnącymi świeczkami, ogniem w kominku, radością spotkań i lekkością śmiechu. I dobrymi słowami, zawsze.

18 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page